poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 3.


Rozdział 3.
            Następnego dnia Hermiona wstała wcześnie. W pokoju wspólnym spotkała Rona, który uwięziony był w ramionach Lavender. Uśmiechnęła się w przeszła obok niech, chcąc usiąść przy wolnym stoliku.
-Eść Bemiona! –wymamrotał Ron niezbyt wyraźnie, ponieważ jego dziewczyna dość mocno go oplotła.
-Cześć Ron. Cześć Lavender. –odpowiedziała Hermiona.
            Przypomniała sobie, że jeszcze nie odrobiła eliksirów. Wyciągnęła więc kartkę pergaminu, pióro i atrament i zaczęła pisać. Starała się nie zwracać uwagi na dziwne odgłosy dochodzące od pary zakochanych. Udało jej się skończyć po dwudziestu minutach. Do pokoju wspólnego zaczęli się schodzić inni Gryfoni.
            Zeszła na śniadanie do Wielkiej  Sali. Przed Wielką Salą dogonił ją Ron.
-Szybka jesteś. Nawet nie zauważyłem jak wyszłaś.
-Nie dziwię się. –powiedziała Hermiona i oboje parsknęli śmiechem. Nagle przypomnieli jej się bliźniacy. –Co to są Magiczne Dowcipy Weasleyów?
-Yyy…nie mam zielonego pojęcia. A czemu pytasz?
-A tak. Wczoraj George coś mi o tym mówił.
            Weszli do Wielkiej Sali i ruszyli w stronę stołu Gryfonów. Kątem oka zauważyła, że Draco Malfoy siedzi wpatrzony w nią jak kamienny posąg. Skierowała na niego wzrok, a on westchnął i uśmiechnął się do niej.
            Przy stole Ginny i Harry już na nich czekali.
-Jakżeście się tu znaleźli? Nie widziałem was po drodze, a gdy wychodziłem to jeszcze spałeś Harry. Jak? –zdziwił się Harry.
-Tajne przejścia. –szepnął Harry.
            Ron trzepnął się w głowę i usiadł. Naprzeciwko Rona usiadła Lavender i nałożyła mu na talerz cztery posty posmarowane dżemem brzoskwiniowym. Nalała soku dyniowego i przypatrywała  się mu uważnie.
-Lav, to mnie już trochę denerwuje. Zjedz coś a nie się na mnie gapisz jak Goyle w Malfoya. –cała paczka parsknęła śmiechem.
-Ja…ja…jak Goyle w Malfoya…hahahaha…doskonałe…-nagle pojawiła się Luna i zaczęła się skręcać ze śmiechu. Stoły Krukonów i Gryfonów zwróciły ku niej wzrok. Teraz Hermiona, Harry, Ginny, Ron i Lavender śmieli się z niej, a nie z odpowiedzi Rona.
-Cześć Luna! –przywitał ją Harry.
-Cześć…HahaHarry…jak Goyle w Malfoya…padam…
            Hermiona wstała od stołu i powędrowała na transmutację. Pod klasą usiadła na ławce i czytała notatki. Zabrzęczał dzwonek i profesor McGonagall otworzył drzwi i zaprosiła wszystkich uczniów do klasy. Hermiona raźnym krokiem weszła do klasy i usiadła obok Malfoya. Chłopak przysunął się do niej bardzo blisko.
            Dziś na lekcji było bardzo hałaśliwie. Profesor McGonagall przyniosła na lekcje białe myszki. Ławki odsunęła pod ściany, robiąc tym samym dużo miejsca na środku.
-W parach, tak jak siedzieliście, musicie zamienić te myszy w puchar. Transmutacja jest tym trudniejsza, im bardziej złożone jest ciało. Mysz jest ssakiem więc jest to bardzo trudne.
            Hermiona od razu zaczęła pracować. Usiadła po turecku, a Malfoy obok niej. Chłopak jeszcze bardziej się przysunął. Mionę zatkało. Dracon wziął kosmyk jej włosów i zaczął kręcić wokół swojego palca. Przysunął sobie ten palec pod nos i powąchał.
-Co ty wyprawiasz? –szepnęła Hermiona i wyrwała kosmyk swych włosów spod jego nosa.
-Twoje włosy są piękne…-mruknął. –Pachną truskawkowo…tak cudnie…
            Hermiona oblała się szkarłatnym rumieńcem. Odwróciła głowę w drugą stronę i zajęła się swoją myszką. Do końca lekcji nie mogła się skupić, bo Draco cały czas na nią patrzył i nawet nie tknął swojej myszki. Trochę to ją wkurzało.
-Panno Granger, coś się stało? –zapytała profesorka. –Jakoś ci dzisiaj nie idzie w tymi myszkami.
-Nie nic, pani profesor.
            Po lekcji Hermiona spakowała torbę. TRAH!  Jej torba rozerwała się. No nie! Pomyślała. Podszedł do niej Dracon.
-Pomóc? –zapytał.
-A odwal się! –szarpnęła za resztki swojej torby, zebrała wszystkie swoje książki i wyszła pędem z klasy.
-Ej! Co jest? –krzyknął za nią Draco.
            Miona nie odpowiedziała tylko szła dalej przed siebie. W ciemnym kącie korytarza ujrzała burzę rudych włosów. Poznała Ginny, która obściskiwała Seamusa.
-Chodź! Musimy porozmawiać. –warknęła i odciągnęła dziewczynę.

______O_____O______O_______O________O____O________O________O_____O__

Przepraszam, że taki krótki, ale spieszyłam się do was. I sorki za tak długą nie obecność, nie mogłam :( 

3 komentarze:

  1. "-Jakżeście się tu znaleźli? Nie widziałem was po drodze, a gdy wychodziłem to jeszcze spałeś Harry. Jak? –zdziwił się Harry." - Trochę chaotyczny fragment jak dla mnie bo kurczę... Harry widział Harry'ego jak jeszcze śpi gdy wychodził? :-D

    Pozdrawiam,
    Coraline M. Lee

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha sorki. Mały błąd to Ron tak powiedział :D Dzięki za uwagę

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny :D na pewno bd tu regularnie wpadać :3 kiedy nastepny rozdział !? zapraszam do mnie http://dramiona-na-zawsze-razem.blog.onet.pl/ :))

    OdpowiedzUsuń