poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 28.

Rozdział 28.
            Był słoneczny poranek. Wiał lekki wiatr. Miona obudziła się sama w łóżku. Spojrzała w lewo. Na fotelu siedział Draco ze jej słuchawkami na uszach i nucił piosenkę Eda Sheerana „Kiss me”.
-…you be my lady…
-Nie fałszuj. –powiedziała Hermiona.
-O, już wstałaś? – zdjął słuchawki.- Nie wiedziałem, że słuchasz takiej muzyki…
-Mnie się podoba! –odpowiedziała buntowniczo Miona.
-No właśnie mnie też! –ucieszył się.- Jak byłem mały, mama kupiła mi odtwarzacz i jego płytę. Jakby ojciec się o tym dowiedział…
-Fajnie. Słuchamy tej samej muzyki.
-No. Kiedy przyjeżdża ta Ginny?
-W niedzielę.
-Czyli dzisiaj?
-Dzisiaj jest…-zaczęła Hermiona do tej pory święcie przekonana że dziś sobota. –niedziela. O, masz!
-Co?
-Zapomniałam! Ubieraj się!
            Hermiona już sięgała po spodnie, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
-Otwórz! –rzuciła w stronę Dracona.
-Ja? –zapytał. Miona spojrzała na niego i zauważyła, że ma on TYLKO bieliznę. Parsknęła śmiechem. Sama też nie była lepsza: miała na sobie stanik i już założone szorty. –No pięknie! –wyobraziła sobie minę Ginny, gdyby zobaczyła w drzwiach Dracona w takim stroju, który ma na sobie.
-Idę. –powiedziała i nałożyła na siebie szlafrok.
            Otworzyła drzwi. Stali tam Ginny i Harry.
-O, jesteście oboje. –powiedziała smutnym głosem. –Wejdźcie.
-Coś nie tak?-zapytał Harry.
-Nie, wszystko w porządku.
            Zaprosiła ich do domu. Ledwie przekroczyli próg, gdy na szczycie schodów stanął Draco Malfoy. Harry przetarł okulary ze zdziwienia.
-Co on tu robi? –zapytała zdziwiona Ginny.
-Nachodzi cię? –wtrącił Harry.
-On…tu mieszka. –powiedziała Hermiona, bo jej przyjaciel już szedł z stronę blondyna. –Jesteśmy razem.
            Draco podszedł do swojej ukochanej, jedną ręką objął ją w pasie i krzywo się uśmiechnął.
-CO?!
-Oświadczył mi się…a ja te oświadczyny przyjęłam.
-Hermiono, on cię oszukał! Skąd wiesz, że teraz tego nie robi?- zapytał Harry.
-Ja…-zaczął Draco, ale Ginny mu przerwała.
-Ja mu nie ufam, rozumiesz?! Pamiętasz jak cierpiałaś? –Mionę coś zakuło w okolicy serca. –Chyba nie chcesz tego przeżywać po raz drugi?
-Ja…-spróbował po raz drugi blondyn, ale i tym razem mu przerwano.
-To jest Malfoy! Dla niego liczy się tylko czystość krwi! Jeśli mu wierzysz, to jesteś idiotką! –w oczach Hermiony pojawiły się łzy.
-Posłuchajcie! –krzyknął Draco. –Ja się zmieniłem. Jestem inny. Kocham Hermionę i nie pozwolę by ktoś obrażał ją i mnie. –brązowooka wtuliła się w niego. –Nie możecie jej zabronić bycia szczęśliwą.
-Nie opowiadaj bzdur! –wtrącił Harry. –Wszyscy wiemy, że dla ciebie liczy się tylko pochodzenie.
-Zmieniłem się!
-Hermiono, chodź z nami. –powiedziała Ginny takim tonem, jakby przekonywała kogoś żeby nie skakał z dachu. –On cię skrzywdzi, chodź.
            Hermiona rozpłakała się. Draco przytulił ją mocno i powiedział:
-Możecie już wyjść? Jeśli zmienicie swoje zachowanie to bardzo proszę, wróćcie i pogadamy spokojnie….A teraz żegnam.
            Ginny zrobiła oburzoną minę i wyszła za Harrym. Miona cała dygocąc na całym ciele, przeniesiona przez Dracona do sypialni, zasnęła.
                                                        *
            Następnego ranka Hermiona obudziła się z zapuchniętymi oczami.
-To musiał być sen…-mruknęła do siebie.
-Niestety to prawda. –szepnął Draco, który już się obudził. –Niestety…-wpatrywał się tępo w sufit. –To wszystko moja wina! –oświadczył nagle. –To przeze mnie.
-Nie prawda! –Hermiona zerwała się z łóżka.- Niby dlaczego to twoja wina? Ja cię kocham! Oni nie potrafią tego zaakceptować to trudno. Ich sprawa. Chcę być z tobą i nikt ani nic tego nie zmieni!
-Możesz tego żałować…
-Nie będę niczego żałować! Mam ciebie i tyle. To mi wystarczy.
-Ale to twoi przyjaciele! Nie możesz ich tak zostawić!
-Mogę. Nie chcą uszanować mojej decyzji. Gdyby chociaż próbowali, ale nie! Oni przecież wiedzą lepiej! –prychnęła z pogardą.
-Kocham Cię.
-Ja ciebie też. I nie zostawię cię.
-To nie idź dzisiaj do pracy.
-Co?! O nie…zapomniałam. Jednak muszę cię zostawić.
-Trudno…poleżę sobie.
                                                           *
            Wróciła około godziny dziewiętnastej. Weszła do domu. Pod ścianą leżał Draco –zasnął –z kapciami w ręce.
-No, pięknie! Draco, wstawaj!
            Chłopak ocknął się i wstał.
-Witaj w domu! Kapciuszki dla ciebie. Podać kolację? –zapytał.
-Hahaha…jesteś wspaniały…czuję się jak królowa.
-Dla mnie nią jesteś.
-Super czegoś takiego słuchać. Co na kolację?
-Coś dobrego. –uśmiechnął się i poprowadził ją do salonu.
            Po zjedzonej kolacji Hermiona padnięta poszła do łóżka.
-O Boże, jestem jaka padnięta. Latałam jak głupia po tych piętrach. To po podpis, to po pieczątkę…mam dość. Nie mam na nic siły.
-Może ci pomóc? Rozebrać czy coś? –Hermiona zachichotała.
-A mógłbyś?
-No pewnie.
            Blondyn zabrał się ochoczo za rozpinanie bluzki. Zanim rozpiął do końca, Miona zasnęła.
-To się nazywa mieć parszywe szczęście!
            Hermiona znalazła się w swoim biurze. Padał deszcz. Brązowooka spakowała swoje rzeczy do torby i teleportowała się pod swój dom. W środku były porozbijane dzbanki, rozlane wino. Weszła głębiej do domu. W salonie pod stołem leżało ciało. Martwe ciało mężczyzny. Podeszła powoli i odwróciła go na plecy. Jej oczom ukazała się twarz Dracona. Jego oczy, tępo wpatrzone w sufit, były pełne bólu i przerażenia.
            Mionę przeszył ostry ból. Oczy wypełniły łzy. Zacisnęła rękę na zimnym już nadgarstku chłopaka i zawyła z rozpaczy.
-Nieee! Proszę!- łza skapnęła na policzek Dracona. –Ja chcę umrzeć!!!
Hermiono! Hermiono! –usłyszała głos blondyna i obudziła się. Ciężko oddychała i cała była mokra od potu.
-Żyjesz…-wyduszała.
-A czemu mam nie żyć? Hermiono, dobrze się czujesz?
-Nie bardzo.
-To był koszmar…wody? Accio szklanka z wodą! –po chwili szybowała ku nim szklanka z wodą rozchlapując na boki jej zawartość. –Pij…Co ci się właściwie śniło?
-Ty…
-Ja? To chyba nie tak źle, co?-uśmiechnął się.
-Martwy.
-Uuu…to nie dobrze.

            Po kilku minutach Hermiona znowu spała, a Draco siedział koło niej, trzymając ją za rękę, pilnując by nic się już nie działo.
________________________________________________________________________________________________________________________________________________Kurde! W Worcie jest na 4 strony, a tu takie krótkie! Następny rozdział chyba w czwartek jak zdążę napisać. //AUTORKA

5 komentarzy:

  1. Super rozdzial <3 Jak zawsze :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jedyny błąd jaki zauważyłam to:
    "-No właśnie mnie też! –ucieszył się.- Jak byłem mały, mama kupiła mi (...)"
    Na początku zdania to owszem, możesz, a raczej powinnaś napisać mnie, ale w środku - mi! Przeczytaj sobie: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=5375 :) Nie szukałam innych błędów, ale myślę, że chyba już ich nie ma.
    Świetny rozdział, świetny blog! Czekam na nową notkę z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  3. extra! kiedy rozwiniesz wątek tego chłopaka z basenu????

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle zaczepisty rozdział i jak zwykle na końcu mnie zasmuciłaś ! :c

    OdpowiedzUsuń