Rozdział 28.
Był słoneczny poranek. Wiał lekki
wiatr. Miona obudziła się sama w łóżku. Spojrzała w lewo. Na fotelu siedział Draco
ze jej słuchawkami na uszach i nucił piosenkę Eda Sheerana „Kiss me”.
-…you
be my lady…
-Nie
fałszuj. –powiedziała Hermiona.
-O,
już wstałaś? – zdjął słuchawki.- Nie wiedziałem, że słuchasz takiej muzyki…
-Mnie
się podoba! –odpowiedziała buntowniczo Miona.
-No
właśnie mnie też! –ucieszył się.- Jak byłem mały, mama kupiła mi odtwarzacz i
jego płytę. Jakby ojciec się o tym dowiedział…
-Fajnie.
Słuchamy tej samej muzyki.
-No.
Kiedy przyjeżdża ta Ginny?
-W
niedzielę.
-Czyli
dzisiaj?
-Dzisiaj
jest…-zaczęła Hermiona do tej pory święcie przekonana że dziś sobota.
–niedziela. O, masz!
-Co?
-Zapomniałam!
Ubieraj się!
Hermiona już sięgała po spodnie, gdy
nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
-Otwórz!
–rzuciła w stronę Dracona.
-Ja?
–zapytał. Miona spojrzała na niego i zauważyła, że ma on TYLKO bieliznę.
Parsknęła śmiechem. Sama też nie była lepsza: miała na sobie stanik i już
założone szorty. –No pięknie! –wyobraziła sobie minę Ginny, gdyby zobaczyła w
drzwiach Dracona w takim stroju, który ma na sobie.
-Idę.
–powiedziała i nałożyła na siebie szlafrok.
Otworzyła drzwi. Stali tam Ginny i
Harry.
-O,
jesteście oboje. –powiedziała smutnym głosem. –Wejdźcie.
-Coś
nie tak?-zapytał Harry.
-Nie,
wszystko w porządku.
Zaprosiła ich do domu. Ledwie
przekroczyli próg, gdy na szczycie schodów stanął Draco Malfoy. Harry przetarł
okulary ze zdziwienia.
-Co
on tu robi? –zapytała zdziwiona Ginny.
-Nachodzi
cię? –wtrącił Harry.
-On…tu
mieszka. –powiedziała Hermiona, bo jej przyjaciel już szedł z stronę blondyna.
–Jesteśmy razem.
Draco podszedł do swojej ukochanej,
jedną ręką objął ją w pasie i krzywo się uśmiechnął.
-CO?!
-Oświadczył
mi się…a ja te oświadczyny przyjęłam.
-Hermiono,
on cię oszukał! Skąd wiesz, że teraz tego nie robi?- zapytał Harry.
-Ja…-zaczął
Draco, ale Ginny mu przerwała.
-Ja
mu nie ufam, rozumiesz?! Pamiętasz jak cierpiałaś? –Mionę coś zakuło w okolicy
serca. –Chyba nie chcesz tego przeżywać po raz drugi?
-Ja…-spróbował
po raz drugi blondyn, ale i tym razem mu przerwano.
-To
jest Malfoy! Dla niego liczy się tylko czystość krwi! Jeśli mu wierzysz, to
jesteś idiotką! –w oczach Hermiony pojawiły się łzy.
-Posłuchajcie!
–krzyknął Draco. –Ja się zmieniłem. Jestem inny. Kocham Hermionę i nie pozwolę
by ktoś obrażał ją i mnie. –brązowooka wtuliła się w niego. –Nie możecie jej
zabronić bycia szczęśliwą.
-Nie
opowiadaj bzdur! –wtrącił Harry. –Wszyscy wiemy, że dla ciebie liczy się tylko
pochodzenie.
-Zmieniłem
się!
-Hermiono,
chodź z nami. –powiedziała Ginny takim tonem, jakby przekonywała kogoś żeby nie
skakał z dachu. –On cię skrzywdzi, chodź.
Hermiona rozpłakała się. Draco
przytulił ją mocno i powiedział:
-Możecie
już wyjść? Jeśli zmienicie swoje zachowanie to bardzo proszę, wróćcie i pogadamy
spokojnie….A teraz żegnam.
Ginny zrobiła oburzoną minę i wyszła
za Harrym. Miona cała dygocąc na całym ciele, przeniesiona przez Dracona do
sypialni, zasnęła.
*
Następnego ranka Hermiona obudziła
się z zapuchniętymi oczami.
-To
musiał być sen…-mruknęła do siebie.
-Niestety
to prawda. –szepnął Draco, który już się obudził. –Niestety…-wpatrywał się tępo
w sufit. –To wszystko moja wina! –oświadczył nagle. –To przeze mnie.
-Nie
prawda! –Hermiona zerwała się z łóżka.- Niby dlaczego to twoja wina? Ja cię
kocham! Oni nie potrafią tego zaakceptować to trudno. Ich sprawa. Chcę być z
tobą i nikt ani nic tego nie zmieni!
-Możesz
tego żałować…
-Nie
będę niczego żałować! Mam ciebie i tyle. To mi wystarczy.
-Ale
to twoi przyjaciele! Nie możesz ich tak zostawić!
-Mogę.
Nie chcą uszanować mojej decyzji. Gdyby chociaż próbowali, ale nie! Oni
przecież wiedzą lepiej! –prychnęła z pogardą.
-Kocham
Cię.
-Ja
ciebie też. I nie zostawię cię.
-To
nie idź dzisiaj do pracy.
-Co?!
O nie…zapomniałam. Jednak muszę cię zostawić.
-Trudno…poleżę
sobie.
*
Wróciła około godziny
dziewiętnastej. Weszła do domu. Pod ścianą leżał Draco –zasnął –z kapciami w
ręce.
-No,
pięknie! Draco, wstawaj!
Chłopak ocknął się i wstał.
-Witaj
w domu! Kapciuszki dla ciebie. Podać kolację? –zapytał.
-Hahaha…jesteś
wspaniały…czuję się jak królowa.
-Dla
mnie nią jesteś.
-Super
czegoś takiego słuchać. Co na kolację?
-Coś
dobrego. –uśmiechnął się i poprowadził ją do salonu.
Po zjedzonej kolacji Hermiona
padnięta poszła do łóżka.
-O
Boże, jestem jaka padnięta. Latałam jak głupia po tych piętrach. To po podpis,
to po pieczątkę…mam dość. Nie mam na nic siły.
-Może
ci pomóc? Rozebrać czy coś? –Hermiona zachichotała.
-A
mógłbyś?
-No
pewnie.
Blondyn zabrał się ochoczo za
rozpinanie bluzki. Zanim rozpiął do końca, Miona zasnęła.
-To
się nazywa mieć parszywe szczęście!
Hermiona
znalazła się w swoim biurze. Padał deszcz. Brązowooka spakowała swoje rzeczy do
torby i teleportowała się pod swój dom. W środku były porozbijane dzbanki,
rozlane wino. Weszła głębiej do domu. W salonie pod stołem leżało ciało. Martwe
ciało mężczyzny. Podeszła powoli i odwróciła go na plecy. Jej oczom ukazała się
twarz Dracona. Jego oczy, tępo wpatrzone w sufit, były pełne bólu i
przerażenia.
Mionę
przeszył ostry ból. Oczy wypełniły łzy. Zacisnęła rękę na zimnym już nadgarstku
chłopaka i zawyła z rozpaczy.
-Nieee! Proszę!- łza skapnęła na
policzek Dracona. –Ja chcę umrzeć!!!
Hermiono!
Hermiono! –usłyszała głos blondyna i obudziła się. Ciężko oddychała i cała była
mokra od potu.
-Żyjesz…-wyduszała.
-A
czemu mam nie żyć? Hermiono, dobrze się czujesz?
-Nie
bardzo.
-To
był koszmar…wody? Accio szklanka z wodą!
–po chwili szybowała ku nim szklanka z wodą rozchlapując na boki jej zawartość.
–Pij…Co ci się właściwie śniło?
-Ty…
-Ja?
To chyba nie tak źle, co?-uśmiechnął się.
-Martwy.
-Uuu…to
nie dobrze.
Po kilku minutach Hermiona znowu
spała, a Draco siedział koło niej, trzymając ją za rękę, pilnując by nic się
już nie działo.
________________________________________________________________________________________________________________________________________________Kurde! W Worcie jest na 4 strony, a tu takie krótkie! Następny rozdział chyba w czwartek jak zdążę napisać. //AUTORKA
Super rozdzial <3 Jak zawsze :D
OdpowiedzUsuńJedyny błąd jaki zauważyłam to:
OdpowiedzUsuń"-No właśnie mnie też! –ucieszył się.- Jak byłem mały, mama kupiła mi (...)"
Na początku zdania to owszem, możesz, a raczej powinnaś napisać mnie, ale w środku - mi! Przeczytaj sobie: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=5375 :) Nie szukałam innych błędów, ale myślę, że chyba już ich nie ma.
Świetny rozdział, świetny blog! Czekam na nową notkę z niecierpliwością!
extra! kiedy rozwiniesz wątek tego chłopaka z basenu????
OdpowiedzUsuńten chłopak to raczej epizod
UsuńJak zwykle zaczepisty rozdział i jak zwykle na końcu mnie zasmuciłaś ! :c
OdpowiedzUsuń