czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział 27.

Rozdział 27.
-Znowu ta piekielna sowa! –doszedł z dołu głos Dracona. On sprzątał salon, ona sypialnie.  –Czuję się jak w sowiarni!
            Hermiona zbiegła na dół. Na stole siedziała sowa Ginny. Wyjęła jej list z dzioba i otworzyła kopertę. W środku było piękne zaproszenie:
Ginewra Molly Weasley i Harry James Potter ,
     Wraz z rodzicami
Serdecznie zapraszają Pannę Granger
Na uroczystość zaślubin, która odbędzie się
Dnia 13 listopada o godzinie 17.00
W Norze.
      Prosimy o potwierdzenie przybycia,
                            Ginny i Harry
-Super…-szepnęła Hermiona.
-Co jest takie super?
-Ślub…Ginny i Harry zapraszają mnie na ślub.
-Świetnie. –mruknął Draco. –Kiedy?
-Trzynastego listopada. Uwielbiam śluby!
-Wspaniale. Wybierasz się?
-Oczywiście. To moi przyjaciele.
-A Ron kiedy się żeni? Może czeka na ciebie?
-Yyy…-nie mówiła jeszcze chłopakowi o przygodzie jaka zdarzyła się w Norze i nie miała zamiaru. –Już się we mnie odkochał.
-I dzięki Bogu. Mam jednego rywala mniej. Jeszcze tylko trzeba wyeliminować wszystkich mężczyzn na świecie. –Hermiona parsknęła śmiechem. –Nie możesz wreszcie powiedzieć Ginny i reszcie, że chodzisz ze mną?
-No…to nie jest takie proste…nie zrozumieją…
-To im to wytłumacz. Wiesz, nie można się przez całe życie ukrywać. Potem będą mieli ci to za złe.
-No tak…ale…trochę się boję.
-Nie ma czego. Możesz ją tu zaprosić…wtedy będę z tobą.
-No…może…
                                                                       *
Kochana Ginny,
Oczywiście będę na waszym ślubie i bardzo się cieszę. Pani Ginewra Potter. Chciałabym cię zaprosić do mnie. Pokarzę ci dom i muszę ci coś powiedzieć. Bardzo ważnego i mam nadzieję, że mnie wysłuchasz. Spodziewam się ciebie w niedziele.
                              Pozdrawiam, Hermiona.
-Napisałaś już? –zapytał Draco.
-Napisałam, że musze z nią pogadać. Boję się trochę.
-Nie bój się. Będę z tobą. –przytulił ją do siebie.
            Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Ja otworzę. –powiedział Draco, a Hermiona wróciła do sprzątania.
-Dzień dobry, Draco! –zapytał ktoś rozmarzonym głosem. –Jest Miona?
-Yyy…-Dracona zamurowało. W drzwiach stała Luna Lovegood. Rozglądał się po pokoju. –Tak, jest. Sprząta. Wejdź.
-Dziękuję. Dużo w tym mieszkaniu nergli. –blondyn wytrzeszczył na nią oczy.
-Napijesz się czegoś?
-Jeśli nie byłby to problem, to poproszę soku dyniowego.
-Oczywiście. –przyniósł jej soku w mgnieniu oka. –Poczekasz chwilkę? Zaraz ją zawołam.
            Blondynka przytaknęła i usiadła na krześle. Draco pobiegł na górę.
-Hermiona! Hermiona!
-Co?
-Masz gościa.
-Kogo? –zapytała wystraszona.
-Lunę Lovegood.
-Co?!
-Tak. Siedzi w salonie.
-O Boże! Co powiedziała jak zobaczyła ciebie?
-Nic. Była bardzo miła. Nawet się nie zdziwiła, że tu jestem.
-Ok, idę do niej. Kończ sprzątać.
-Draco zrób to, zrób tamto…Jak skrzat domowy…
            Hermionie troszkę trzęsły się nogi.
-Witaj, Luna.
-Cześć.
-Yyy…pogodziłam się z Draconem…-zaczęła niepewnie.
-Wiem. Miałam takie przeczucie. –uśmiechnęła się przyjaźnie. –Pasujecie do siebie. Zawsze  o tym wiedziałam.
-Yyy… naprawdę?
-O, tak. Przecież to widać. Ładny dom.
-Dziękuję.  Co u ciebie i u Neville’a?
-Dziękuję, w porządku. Znalazł pracę. Profesor Sprout odeszła na emeryturę i Neville zajął jej stanowisko.
-Wspaniale! Pogratuluj mu z moim imieniu.
            Plotkowały tak godzinę. Około szesnastej dołączył do nich Draco. Na początku był trochę spięty, ale słuchają niedorzeczności Luny o plumpkach i chrapkach zaczął się śmiać.
                                                           *
-Lucjuszu…przynosisz mi wstyd. –powiedział wysoki, zimny głos. – Czystej krwi, a jego syn znalazł sobie szlamowatą kochanicę…no, no, no nie ładnie.
-Panie, ja…ja nie mam na niego wpływu. –tłumaczył się Lucjusz Malfoy. –Wstyd mi za niego…
-Milcz! –krzyknął Lord Voldemort. -Twój syn, miał zostać śmierciożercą…być posłuszny mnie! Nasze szeregi powinny się rozrastać! Ja, wasz pan, odzyskuję siłę. Nie długo zawładnę światem. Będę potężny…co ja mówię: JUŻ jestem.
-Panie, sprawie, że rzuci ją. Przyrzekam.

-Liczę na ciebie, Lucjuszu. Masz zrobić wszystko, żeby Draco wrócił na dobrą drogę. Szkoda zmarnować taki talent. Chłopiec z porządnej rodziny…czystej krwi…
________________________________________________________________________________________________________________________________________________Następny rozdział w poniedziałek //A.

3 komentarze:

  1. czekam cierpliwie na ciąg dalszy i życzę weny twórczej :*
    swoją drogą to ciekawy ten wątek z Voldim

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział, tylko, że voldemort już zginął, więc dla mnie bezsensu, że znowu się pojawił...

    OdpowiedzUsuń