Rozdział 32.
Następnego dnia nie chcąc leżeć
dłużej w tym pustym łóżku, wstał, przebrał się i zszedł na dół. Wypił szybko
kawę i już miał się teleportować do Munga, gdy nagle usłyszał głos:
-Draco!
Draco!
Wyszedł, żeby jej powiedzieć, aby
raz na zawsze się od nich odczepiła. Gdy tylko otworzył drzwi Emma rzuciła się
na jego szyję.
-Co
ty do rozwścieczonego hipogryfa robisz?!
-Nic.
Teraz możemy być razem. Skoro Hermiona już…to masz od niej wolne. –powiedziała
uśmiechają cię przyjaźnie.
-Ty!
-Co ja?
-Ty
otrułaś Mionę!
-Nie…-powiedziała,
ale jej mina mówiła zupełnie co innego.
-Pożałujesz
tego! –warknął i popchnął Emmę tak, że ta upadł na chodnik. –Zabiję cię, jeśli
Hermiona umrze! Zabiję! A teraz spieprzaj, bo mogę zmienić zdanie i zrobić to
teraz!
Trzasnął drzwiami i deportował się
do szpitala. Wbiegł od razu po schodach na górę, bo nie chciało mu się czekać
na windę. W Sali numer dwa siedział Harry i Ginny.
-Hej.
–przywitał się Draco.
-Cześć.
Dostaliśmy twoją sowę. –powiedział Harry. Ginny nic się nie odezwała. –Jej
rodzice poszli do lekarza. Dopytać się o wszystko. O Boże…-wyrwało mu się gdy
blondyn podszedł bliżej. –Chyba nie spałeś całą noc.
-No,
nie mogłem. Martwiłem się o Hermionę. –Ginny prychnęła, ale Draco ją
zignorował.
-Kto
jej to zrobił?
-Prawdopodobnie
nasza sąsiadka, Emma White.
-Magiczna?
-Mugol.
-Dlaczego
to zrobiła? –zapytał Harry zerkając na Mionę.
-Myślę,
że z mojego powodu. Zakochała się we mnie.
-Czyli
to wszystko przez ciebie. –powiedziała Ginny.
-Przestań.
–powiedział Harry.
-Przez
niego nasza przyjaciółka leży otruta w szpitalu. Nie wiadomo czy przeżyje!
-Ona
będzie żyła! –warknął Draco.
-Nie
kłóćcie się! To jest szpital.
Ginny odwróciła głowę i zamilkła.
Harry wstał i zaczął chodzić obok łóżka w te i z powrotem. Blondyn stanął przed
oknem i wpatrywał się w widoki za oknami. Po kilkunastu minutach wrócili
państwo Granger.
-Jej
stan się trochę polepszył. –powiedziała pani Granger. Oczy miała podkrążone i
zapłakane. –Lekarz mówi, że będzie dobrze.
-My
już pójdziemy. –powiedziała i wstali z Harrym. Rudowłosa pożegnała się z
rodzicami Miony i wyszła. Harry podszedł i uścisnął dłoń Dracona.
-Ja
z nią zostanę. –powiedział blondyn. –Teraz państwo się wyśpią.
-Draco,
jesteś cudownym chłopcem. Hermiona miała szczęście, że trafiła na ciebie.
–powiedziała pani Granger.
-Dziękuję,
ale to JA miałem szczęście, że na nią trafiłem.
Usiadł przy łóżku dziewczyny. Złapał
ją za rękę i pocałował w policzek.
-Witaj
Hermiono. –powiedział.-Harry i Ginny tu byli. Odwiedzili cię. W domu wszystko w
porządku. Smutno mi bez ciebie. Tęsknie za tobą. Leżysz tu…ale wyzdrowiejesz
…wierzę w to. Nie zostawiaj mnie…proszę. –oczy wypełniły mu się łzami. –Jesteś
najwspanialszą kobietą jaką spotkałem. Potrzebuję cię jak powietrza żeby żyć.
Jesteś mi jak gwiazdy, które oświetlają ciemność nocy. Jesteś jak kwiaty, upiększasz mi świat.
Drogowskazem, gdy nie wiem, którą drogą mam iść. Serce mi pęknie…-Jedna łza
skapnęła na rękę Miony. –Kocham cię…
-Ja
ciebie też…-szepnęła Hermiona.
Draco zerwał się z łóżka. Dziewczyna
miała oczy zamknięte, ale kącik ust powędrował ku górze.
-Nic
nie mów. Odpoczywaj. Ciicho. – powiedział Draco. –Yyy…gdzie ja…-nie wiedział co
ma teraz zrobić. –Aaa…już wiem. Leż tu.
Wybiegł na korytarz szukając
uzdrowiciela. Akurat wchodził do Sali numer pięć.
-Proszę
pana! Szybko!
-Co
się dzieje? –zapytał uzdrowiciel biegnąc ku Sali numer dwa.
-Hermiona…odzyskała
przytomność.
-Co?!
–zdziwił się uzdrowiciel. Z naszywki na jego fartuchu można było wywnioskować,
że nazywa się Erik Benstan. –To niemożliwe!
Wpadł do
Sali. Zauważył Hermionę, która już otworzyła oczy. Machnął różdżką i jakiś
mały, papierowy samolocik pojawił się znikąd i wyleciał w Sali. Erik podszedł
do dziewczyny i zapytał:
-Jak się czujesz?
-Nie za….dobrze…trudno mi ….się odd…dych. –wydyszała. Nagle
złapała się za gardło i zaczerpnęła głęboko powietrza, czemu towarzyszył
niemiły odgłos. Zrobiła się sina na twarzy.
-Czemu nic nie robisz?! –wrzasnął Draco do uzdrowiciela.
-Proszę wyjść z Sali! –powiedział i zaczął różdżką jeździć po
ciele Hermiony.
Draco
posłusznie wyszedł. Zaczął chodzić po korytarzu nie mogąc się uspokoić. Po
upływie dwóch minut przybiegł trzech nowych lekarzy i wpadli do Sali. Draco
krążył po korytarzu. Po pięciu minutach wpadło jeszcze czterech uzdrowicieli.
-Co się do cholery dzieje?!
*
Kilka godzin
później ośmiu uzdrowicieli wszyło z Sali numer dwa.
-I jak się czuje? –zapytał natychmiast Draco.
-Jest źle…pogorszyło się.
-Ale…przecież ona się obudziła.
-Tak. Ale przez to jej się pogorszyło… i na dzień dzisiejszy
proszę tam nie wchodzić.
-Ale…jak coś będzie się działo? Nikogo tam nie będzie.
-Właśni idziemy po pielęgniarkę.
*
W domu Draco
wysłał sowę do rodziców Miony, wyjaśniając wszystko co się wydarzyło. Nabazgrał
też coś do Harry’ego.
Następnego
dnia poszedł już do pracy nie mogąc usiedzieć. Za bardzo ta praca nie szła mu
najlepiej. Ciągle miał w głowie Hermionę. Wrócił około piątej w nocy, bo
włóczył się jeszcze po mieście.
W nocy też
nie mógł spać, bo gdy tylko zamykał oczy widział Mionę w koszuli szpitalnej,
która leżała na łóżku, Draco przy niej. Naokoło nich była cała jej rodzina.
Szeptała coś. Draco przysunął się bliżej, ale nic nie słyszał. Jej rodzina
zdawała się wszystko słyszeć, bo przytakiwali lub odpowiadali. Wreszcie wstała,
–włosy miała potargane i opadające jej na twarz- a w jej ręce pojawił się biały
misio. Złapała się za głowę i krzyknęła. Przeraźliwie krzyknęła. Draco dostał
gęsiej skórki. Z jej ust wydobyło się to zdanie: „Boli! To przeraźliwie boli!
Ratuj Draco, ratuj!” Blondyn chciał jej pomóc, bardzo , ale nie mógł się
ruszyć. Zaczął się wić, ale nic z tego. Hermiona popatrzyła na niego ze
strachem. Otworzyła jeszcze raz usta, a z nich wydobył się obłoczek dymu, a
później ku przerażeniu chłopaka- ogromny pająk.
_________________________________________________________________________________________________________________________________
Coraz nudniejsze robią się te rozdziały :( Chyba się z tym zgodzicie? Następny rozdział w sobotę, bo muszę go wymyślić, a to zajmie mi o wiele więcej czasu niż zwykle
Fajny, mi sie tam podoba. Jezu pająk, nie nawidze pająków. Życzę weny i czyżbym była pierwsza? :-)
OdpowiedzUsuńDlaczego nudne?? :) Dla mnie świetne ! :D I nie mogę się doczekać nast. rozdziału ! :3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;p
http://hogwart-teddy-alice.blogspot.com/
Boże pająk.....brrr ... rozdział super :) Nominowałam Cię do Libster Award więcej info na ron-hermiona-draco-dramione.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTEN ROZDZIAŁ JEST ŚWIETNY!!!!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie!
http://nienawiscklamstwomiloscdramione.blogspot.com/
świetny rozdział!! :) zapraszam do mnie http://hogwartsstories.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest genialny, czekam na następne
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest genialny, czekam na następne
OdpowiedzUsuńMi też się podoba ;) Po boku masz ankietę... ale nie ma odpowiedzi dla mnie ... DRAMIONE FOREVER <3
OdpowiedzUsuń