Rozdział 16.
Hermionę wmurowało w ziemię. Na łóżku siedział Draco i Pansy Parkinson. Całowali się. Hermiona stała tak kilka sekund.
Ktoś pociągnął ją do tyłu. To był Zabini.
-Dziewczyno odpuść
sobie. Dałaś się wkręcić.
-O co ci
chodzi?-zapytała zdziwiona Hermiona.
-Dałaś się nabrać na jego grę. Udawał, że cię kocha…nawet
mu to dobrze szło. Chcieliśmy się po prostu tobą zabawić, nic więcej.
-CO?!
-To co słyszałaś. A to co widziałaś może to potwierdzić.
–uśmiechnął się kpiąco.-Myślisz, że chciałby taką szlamę. On nimi gardzi,
brzydzi się ich. A teraz zapraszam do wyjścia. –popchnął ją w stronę drzwi
–Żegnam.
Hermiona
stała tak pod pokojem wspólnym Ślizgonów cała zdrętwiała. On…mnie nie kocha…Nawet nie zauważyła, że łzy spływają jej po
policzkach. Szła korytarzami zamku, nie wiedząc nawet gdzie idzie. Szła, tak po
prostu, aby być jak najdalej od Dracona.
-Hermiono! Zaczekaj! –usłyszała znajomy głos.
-Draco, odpieprz się! –warknęła.
-Daj mi to wszystko wyjaśnić.
-Nie ma co wyjaśniać, tępaku! Wszystko wiem i widziałam!
Jeszcze jedno słowo a pożałujesz!
-Hermiono…
-Drętwota!
–wrzasnęła. Draco padł na ziemię.
-Hermiona? –tym razem to był Ron.
-Czego?
-Co się stało?
-Nic cię to ne obchodzi! –powiedziała stanowczo, a po
chwili rozpłakała się i rzuciła na Rona. –On mnie oszukał, zdradził!
-On? Skąd wiesz?
-Wi…widziałam go z tą mopsicą…dzisiaj…
-Pożałuje tego. –Ron odtrącił Mionę i podszedł do
odrętwiałego Malfoya. Splunął mu z twarz i kopnął z całej siły z nos blondyna.
Krew od razu poleciała z nosa. –To jeszcze nie koniec –mruknął. Podszedł do
Hermiony i oboją ją z pasie. –Chodź, nie zasługuje na ciebie.
-Powiedz teraz: a nie mówiłem.
-Nie powiem.
-No mów. Przecież wiedziałeś, że tak będzie.
-Nie powiem. Przestań już, dobrze?
-Nie mów nic Ginny.
-I tak tego długo w tajemnicy nie utrzymasz. Potem będzie
miała żal do ciebie.
-Nie mów. Będzie się tylko wymądrzać.
Chodzili
po zamku aż do wieczora. Nie odezwali się już ani słowem.
-Zostawisz mnie samą?
-Nie.
-Bo? –zapytała zirytowana Hermiona.
-O, Luna idzie możesz iść z nią.
-Ale…
-Luna! Hej, Luna! –krzyknął Ron. Luna podbiegła do nich.
-O, cześć! Coś się stało?
-Tak. Mogłabyś pogadać z Mioną? Ona wszystko ci opowie.
-Oczywiście. Chodź na błonia. –wzięła Mionę na rękę i
poprowadziłą w do wyjścia.
Słońce
mocno świeciło. Dało się wyczuć trzydzieści stopni. Usiadły pod drzewem.
Hermiona oparła głowę o ramię Luny i rozpłakała się całkowicie.
-Co się dzieje? –zapytała Luna i zaczeła głaskać po
głowie.
-Bo…bo Draco…
-Co z nim?
-Zdradził mnie…oszukał…
Luna
poczekała, aż Hermiona się trochę uspokoi i powiedziała:
-Opowiedz mi wszystko od początku, tylko spokojnie.
-No…to było tak…po…po egzanimach pobiebłam do Dra…Dracona
się z nim zobaczyć…a…on tam siedzieł z Parkinson. Potem Za…Zabini mi
powiedział, że oni to uknuli. Tylko się mną bawili…ja głupia…się dałam…nabrać.
-Nie dałaś. Po prostu się zakochałaś, a to silniejsze od
ciebie.
-Silniejsze…jestem głupia i tyle…
_____^__^_^_^_^_^_^____^___^__^__^_^_^___^__^___^__^___^__^__^
W nocy
Hermiona nie spała. Szlochała w poduszkę przez całą noc. Wciąż miała przed
oczami tą scenę: Pansy i Draco całujących się. Około ósmej zeszła na śniadanie,
którego nawet nie tknęła. Wchodząc do Wielkiej Sali zerknęła w stronę stołu
Ślizgonów. Dracona wśród nich nie było.
-Dobrze się czujesz, Hermiono? –zapytał Ron.
-A jak mam się czuć? Znakomicie –skłamała Miona.
Jedynym
plusem tego poranka było to, że nie widziała się z Ginny. Podobno zjadła
wcześniej. Ruszyła na transmutację. Przed drzwiami klasy przypomniało jej się,
że siedzi tam z Draconem. To nic, dam
radę. Nawet na niego nie spojrzę.
Weszła do
klasy. Profesorki nie było. Draco drygnął na swoim krześle. Hermiona z
uniesioną głową podeszła do ławki, wypakowała książki i usiadła na swoim
miejscu. Draco wciąż ją obserwował.
-Hermiona, ja naprawdę nie chciałem…ja cię kocham…
-Milcz! –warknęła Miona.
-Wysłuchaj mnie proszę…-Hermiona nic nie odpowiedziała.
–Tak, wymyśliłem ten cały plan, ale potem naprawdę się zakochałem…ja…
-Skończ! Ja nie chcę tego słuchać! –w tej chwili przyszła
profesor McGonagall.
-Dzień dobry. Dzisiaj przypominamy sobie cały materiał z
tego roku. Panno Brown, proszę rozdać
każdemu po guziku. –zwróciła się do Lavender. – Musicie zamienić te guziki z
żółwie morskie.
Wszyscy
zaczęli pracować. Draco wziął swojego guzika, położył przed sobą i wpatrywał
się w niego. Po paru minutach odwrócił się w stronę Miony i szepnął:
-Proszę…uwierz mi…
-Nie. To koniec Draco…koniec.
-Nie koniec! –prawie krzyknął. Kilka osób obróciło się w
jego stronę. –Nie koniec. Nie pozwolę…nie stracę cię.
-Nie stracisz, bo już straciłeś.
Draco
spojrzał jej w oczy. Zarówno jego oczy jak i jej były pełne łez.
-Pani profesor, źle się czuję. Mogę iść do skrzydła
szpitalnego? –zapytała Hermiona czując, że zaraz rozpłacze się jak dziecko.
-Co cię boli Granger? –zapytała profesorka.
-Głowa. Okropnie mnie boli.
-Idź. Ktoś ma iść z tobą? Malfoy na przykład?
-Nie. –powiedziała stanowczo Miona.
-Pani profesor ja z nią lepiej pójdę. –odezwał się Draco.
-Racja. Idź z nią.
Hermiona
wyszła z klasy, a za nią Malfoy.
-Co mam zrobić żebyś mnie wysłuchała.
-Nic, bo i tak cię nie wysłucham.
Walcz o nią Draco!! Walcz!! Chce już nowy <3
OdpowiedzUsuńDraco nie poddawaj się xdd ... i wiedziałam że to będzie !! xdd wiedziałam że Draco i Pansy tam będa xdd :D
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. ^^ Czekam na więcej. ;D
OdpowiedzUsuńWszystkie rozdziały są fantastyczne! Bardzo dobrze piszesz Ja też tak chcę!
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny
~Weaslayówna
A ja myślałam ze opiekun slitherinu tam jest :D
OdpowiedzUsuńCholerny Zambini i popier... Pansy grrr... Walcz Draco :D ja chcem juz nowy :D Cudny ro,dział :D Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńChciałaś zgłosić bloga do oceny, ale nie wiedziałaś co trzeba zrobić. Więc, przeczytaj regulamin - tam jest wszystko wyjaśnione.
OdpowiedzUsuńhttp://epily-liley.blogspot.com/
Super roździał! Nie mogę się doczekać następnego =D
OdpowiedzUsuńKocham takie rozdzialy
OdpowiedzUsuń