Rozdział 23.
Dwa dni później Hermiona spakowała
kilka niezbędnych rzeczy i była gotowa do odjazdu pod Norę.
-Musisz
odchodzić? –zapytał Draco obejmując ją w pasie.
-Muszę.
Chcę ich odwiedzić. Są dla mnie jak rodzina.
-Kto tam będzie?
-Ron, Ginny, Harry, Fred, George, Luna, Neville,
…
-Tam
jest za dużo chłopców! –powiedział stanowczo Draco.
-Oj,
tam, oj tam.
-Będę
pisał.
-Obiecujesz?
-Obiecuję.
-Do
zobaczenia.
-Pa.
Hermiona obróciła się w miejscu i
zniknęła. W chwilę później znalazła się przed Norą. Z budynku dochodził codzienny
gwar. Hermiona wsłuchała się w te odgłosy:
-…jak
Fred, wczoraj ci to powtarzałem bęcwale! –poznała głos Rona.
-Odwal
się dobra? Jak będę chciał, to zostawię swoje skarpetki na stole, rozumiesz? –O, czyli Charlie też tam jest. Pomyślała
Hermiona.
Ruszyła żwawym krokiem w kierunku
domu. Przez okno zobaczyła, że pani Weasley macha do niej jak opętana. Miona
weszła do domu. Przy stole siedzieli: Fred, George, Ginny, Harry i Neville.
-Oj,
witaj kochanie! –zawołała pani Weasley. –Ale żeś schudła. Słyszałam, że kupiłaś
dom. Opowiadaj.
-Dzień
dobry pani Weasley. Hej wszystkim.
-Mamo,
poczekaj. Dziewczyna dopiero weszła –powiedziała Ginny, a jej mama już robiła
herbatę.
-Oj,
ja po prostu jestem taka ciekawa. Słyszałaś o Harrym i Ginny?- Hermiona
pokręciła przeczącą głową. Harry oblał się rumieńcem, a Ginny odwróciła głowę.
–Są parą. Nawet mają zamiar kupić mieszkanie. Mówiłam im, że dom byłoby lepiej
kupić, ale uparli się, że mieszkanie im wystarczy.
-Wow!
Super! Gratuluję! –powiedziała zadowolona Hermiona.
-Dzięki.
–wybąkał Harry.
-Ja
też się cieszę. –zawołała pani Weasley. –Fred i George też mogliby się
ustatkować. Tylko dowcipy im w głowach. Ja już chcę zostać babcią. Albo może na
razie teściową.
-Mamo!
Ja mam dopiero dziewiętnaście lat. –powiedział George. –Chcesz, żebym poszedł
do ołtarza wpierw nie zaznawszy życia?
-Zasmakujesz
jak się ożenisz! Proszę Hermiono –dodała podając Mionie szklankę
herbaty.-Chcesz może coś zjeść?
-Nie,
dziękuję proszę pani.
-A
może pójdziesz się rozpakować? Masz pokój z Ginny.
-Dobrze.
Ginny pomożesz mi?
-Pewnie.
Wstały obie od stołu. Hermiona
zabrała kufer i ruszyła schodami na drugie piętro. Postawiła kufer w nogach
łóżka i powiedziała do Ginny:
-Gratuluję!
Dlaczego nic nie pisałaś? O tobie i o Harrym.
-Bo…jakoś
nie było okazji. Chciałam to zostawić na odpowiednią chwilę. –uśmiechnęła się
promiennie. –Rozmawiałam z Harrym i powiedział, że ma zamiar mi się oświadczyć.
Jeszcze w te wakacje! –teraz wyglądała jakby miała zemdleć.
-Cudnie!
-No.
Kiedy mnie poprosił, żebyśmy chodzili razem, myślałam, że to jakiś głupi żart
bliźniaków, bo stali pod drzwiami i się śmiali. Potem pobiegli do mamy i
wszystko powiedzieli,…-zamyśliła się na chwilę.- ale gdy Harry mnie potem
pocałował pomyślałam, że mnie naprawdę kocha. Zawsze wiedziałam, że będzie mój.
Zawsze.
-A
gdzie kupiliście mieszkanie?
-A…w
Londynie. Tam były najtańsze. Kiedy mogę wpaść do ciebie?
-Hmm…może
jakoś we wrześniu. Wiesz…mam jeszcze dużo roboty.
-Spoko.
Chodź przywitać się z Ronem. On mało jajka nie zniesie. Wczoraj nakrzyczał na
mnie, bo nie schowałam pergaminu do
szuflady. Psychol.
Z pokoju Rona dochodziły jakieś
dziwne odgłosy. Ginny pchnęła drzwi. Ron siedział na łóżku i machał różdżką we
wszystkie strony. Meble przesuwały się to w lewo, to w prawo.
-Co
ty robisz? –krzyknęła Ginny.
-Nic.
Witaj Hermiono! –powiedział Ron i pocałował ją w policzek. – Jak się miewasz?
-Dobrze,
dziękuję. A co u ciebie?
-Po
staremu. Usiądziesz?
-Nie,
wiesz co, muszę się jeszcze rozpakować.
-A…to
spoko. A na ile przyjechałaś?
-W
sobotę wracam.
-Szkoda,
że tak krótko.
Hermiona wyszła z pokoju. Razem z
Ginny wypakowały jej rzeczy do szafy. Potem do wieczora przesiedziały na łóżku
plotkując.
Do pokoju wleciała szara sowa.
Podleciała do Miony i spuściła jej na kolana list. Adres był wypisany małymi,
ciasnymi literkami. Poznała ten charakter pisma. Szybko otworzył list.
-Od
kogo to? –zapytała ciekawa Ginny.
-Od
mamy. –skłamała brązowooka.
Zaczęła czytać:
Kochana, najdroższa, najsłodsza,
najmilsza Hermiono!
Już tęsknię. Wracaj! Nie mam co robić,
włóczę się po ogrodzie jak jakiś pies. Mam nadzieję, że się do ciebie ten
rudzielec nie czepia. Tęsknię za twoimi ustami. Brakuje mi dotyku twoich rąk,
twojego zapachu. Ja bez ciebie dnia nie wytrzymam.
Proszę,
odpisz!
Całuski, twój jedyny, wierny, wciąż
czekający Draco.
Hermiona uśmiechnęła się do listu i
pomyślała: Jakie to słodkie. Złożyła
starannie list i schowała go pod poduszkę.
-Pożyczysz
mi kawałek pergaminu i pióro?
-Pewnie.
–odpowiedziała Ginny i podała przyjaciółce pióro i pergamin.
Drogi Draco!
Też tęsknię. I to bardzo. Chciałabym cię
teraz zobaczyć. Widzimy się w sobotę.
Całuję, całuję, całuję, całuję, Twoja Hermiona.
Przywiązała
sówce liścik i wysunęła ją przez okno. Gadały
z Ginny do pierwszej w nocy. Hermiona wzięła piżamę i poszła do łazienki.
Przebrała się i poszła spać. Nie upłynęła godzina jak usłyszała wołanie
dochodzące zza okna.
-Hermiono!
Hermiono!
Dziewczyna założyła szlafrok,
sprawdziła czy Ginny śpi i podeszła do okna.
-Kto
tu jest?
-To
ja Draco.
-Draco?
Co ty tu robisz? –zapytała zdziwiona Miona.
-Jestem.
Napisałaś, że chcesz mnie zobaczyć. No to jestem!
-Wariat.
-Może.
Zejdź na dół.
-Jak?
Wszyscy usłyszą.
Draco machnął różdżką i pod oknem
pojawiła się drabina.
-Zwariowałeś?!
-Nie.
Jeśli ty nie zejdziesz, to ja tam wejdę.
-Dobra.
Poczekaj chwilę.
Podbiegła do szafy i wyjęła z niej
bluzę. Narzuciła na piżamę i podeszła do okna.
-Już
jestem. Trzymaj tą drabinę.-Hermiona ostrożnie postawiła nogę na szczeblu
drabiny. Powoli się po niej opuszczała, aż wpadła w ramiona chłopaka. –Cześć.
-Cześć.
–spojrzał w oczy Hermionie i złapał za rękę.
Stali tak około dziesięciu minut.
Nagle światło w kuchni się zapaliło. To pani Weasley przygrzewała obiad swojemu
mężowi, który właśnie wrócił z pracy. Brązowooka machnęła różdżką i drabina
zniknęła. Pociągnęła blondyna do szopy na miotły.
-Lumos! –mruknęła Hermiona.
-Jak
dobrze znów tonąć w twoich oczach…-zaczął Draco wpatrzony w oczy Hermiony -głęboko
się w nich zanurzyć. Są jak narkotyk. Jeśli raz w nie spojrzysz, już nie
zdołasz odwrócić od nich wzroku…bardzo się za tobą stęskniłem.
-Draco…jakie
to piękne…skąd ty bierzesz takie teksty?
-Prosto z serca.
-Och…-Miona
się wzruszyła. Złapała chłopaka za rękę i przyłożyła do swojego policzka. Ze
wzruszenia powoli napływały jej do oczu łzy.
-Kocham
Cię.
-Kocham
Cię. –łzy popłynęły.
-Czemu
płaczesz? –zapytał Draco i skrajem swojej bluzy otarł jej łzy.
-Wzruszyłam
się. –pocałowała chłopaka w usta. Chciała, żeby ta noc trwała wiecznie. Marzyła
o tym, żeby wrócić razem ze swoim chłopakiem do swojego domu.
-Lepiej
już idź. Jeszcze zobaczą, że cię nie ma. Idź.
-Ja
chcę zostać! –upierała się Miona.
-Nie,
idź.
Dziewczyna zrobiła minę jakby
zesłaną ją na szubienice. Podeszła pod okno i wyczarowała drabinę. Powoli się
na nią wspięła. Z góry pomachała Draconowi i obserwowała jak teleportuje się do
Norwich.
_______________________________________________________________________________________________________________________________________________
Następny rozdział jeśli chcecie jutro :)
Chce, chce!! Jakie to cudowne *.*
OdpowiedzUsuńCudowne<3 Czekam z niecierpliwośćią aż to zrobią, hahah :D
OdpowiedzUsuńhttp://dear-amyy.blogspot.com/ zapraszam :)
Już niedługo :D //AUTORKA
Usuńświetny rozdziaŁ! !!!! :D czekam na więcej i nie mogę się doczekać nast. rozdziału :3
OdpowiedzUsuńJutro tylko ze ja wyjezdzam i chyba nie bede miala internetu wiec bym prosila tak na 19 jak by sie dalo. Ale jak nie to wiesz przezyje. Nie chce sie nazucac po prostu bardzo bardzo podoba mi sie opowiesc
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze szybkiego pisania
Julcia
Zaraz wrzucę
OdpowiedzUsuńJakie to słodkie <3
OdpowiedzUsuńDraco jest naprawdę romantyczny ;*