piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 37.

Rozdział 37.

            Dwa miesiące później z pomocą całej rodziny przyszykowany został ślub i wesele. Ślub miał się odbyć z mugolskim  kościele, ale prowadzony przez czarodzieja, a wesele w pobliskiej restauracji. Wszyscy goście zostali zaproszeni. Młoda para miała już świadków, Harry’ego i Lunę. Draco i Hermiona siedzieli na łóżku rozmawiając.

-Po jutrzejszym dniu już nikt nas nie rozdzieli. –powiedział Draco.

-I tak by nas nie rozdzielił.

-Racja, ale ślub…to będzie coś cudownego…

-Oczywiście, ale ja bardziej nie mogę doczekać się nocy poślubnej. –blondyn uśmiechnął się złośliwie.

-Draco…ty tylko o tym. Szkoda, że Ginny nie będzie…

-Moja wina? Tylko nie płacz znowu? –powiedział, bo Hermiona zrobiła smutną minę i spuściła głowę.

-Hermiono, ojciec się pyta, gdzie postawić te pudła? –zapytała pani Granger, która wraz ze swoim mężem i Narcyzą Malfoy od dwóch dni nocowała u nich.

-Może w kuchni.

 

                                                                       *

            Hermiona obudziła się dzisiaj bardzo wcześnie. Od razu pobiegła do łazienki, by zwymiotować. Wczoraj nie była zdenerwowana, tylko szczęśliwa. Teraz coś przewracało jej się w żołądku. Wracając do swojej sypialni natknęła się na Dracona.

-Draco…ja nie mogę…-wychrypiała.

-Czego nie możesz?

-Wyjść na ciebie. Ja…

-Boisz się? Słuchaj: strach jest niczym, niczym powtarzam w porównaniu z naszą miłością. Nikt  i nic nie popsuje nam tego dnia.

-A jak się przewrócę na oczach tych wszystkich ludzi?

-To ja zacznę się tarzać po podłodze, żebyś nie czuła się samotna. Dobrze? –Hermiona zachichotała. –Lepiej już? Czy mam cię rozweselić?

-Dam radę.

-No. To rozumiem, a teraz spotykamy się w kościele. Pa.

-Pa, pa.

            Miona usiadła na swoim łóżku i zaczęła sobie wyobrażać swój ślub. W śród gości dostrzegła rodzinę o rudych włosach: Ginny, Freda, George’a, Percy’ego, Billa, Charlie’ego, panią i pana Weasley i oczywiście Rona. Wszyscy uśmiechali się do nich promiennie.

-Gotowa? –w drzwiach pojawiły się Narcyza i pani Granger.

-Na co? –zapytała zdziwiona Hermiona.

-No na ślub! Trzeba się ubrać, a uwierz mi, to trochę potrwa.

-No to chodźmy.       

            Zabrały suknię, buty i weszły do łazienki. Kobiety miały rację. Chodź Hermiona obudziła się o czwartej rano, a i tak  z łazienki wyszła o godzinie czternastej, a zanim przebrały się Narcyza i pani Granger, minęła już szesnasta. O siedemnastej trzydzieści miał zacząć się ślub, więc kobiety zabrały najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyły w stronę kościoła.

            Biły już dzwony. Zaproszeni goście wchodzili pospiesznie do kościoła. Tylko nic się nie bój! Powtarzała sobie w myślach, bo kolana powoli się pod nią uginały.

-Mamo, a jak ucieknie mi sprzed ołtarza? –zapytała.

-Nie ucieknie. –wtrąciła Narcyza. – Znam go i widzę, że cię kocha.

-Naprawdę?

-Hermiono, uspokój się. Zemdlejesz zaraz.

-Tak się czuję.

-Spokojnie.

            Weszły do kościoła. Podszedł pan Granger. Pani Granger i Narcyza usiadły w wolnej ławce. Hermiona złapała swojego ojca za rękę i ruszyła w stronę ołtarza, gdzie stał Draco. Szli przy akompaniamencie marszu weselnego. Hermiona starała się nie patrzeć na gości, którzy wlepiali w nią oczy. Ona sama wpatrzyła się w ołtarz, nawet nie patrząc na swojego przyszłego męża. Droga do ołtarza trwała zaskakująco długo.

            Gdy wreszcie znalazła się obok Dracona, odważył się i spojrzała na niego. Cały spocony uśmiechnął się do niej nerwowo. To wcale nie dodało otuchy Hermionie. Zerknęła z prawo, a tam stała Luna z wianuszkiem kwiatków. Była ubrana zupełnie normalnie. Po lewej stronie stał Harry wpatrując się w sufit.

            Wyszedł mały korpulentny czarodziej, ten sam, który był na ślubie Harry’ego i Ginny. Uśmiechnął się do nich i przemówił.

-Drogie czarownice, drodzy czarodzieje! Ta młoda para, chce wstąpić w związek małżeński. Są na to zdecydowani. Poznali się zapewne w szkole, jak większość tak młodych par. Zawsze wzruszam się na ślubach. –powiedział czarodziej i otarł łzę. –Może przejdziemy do ceremonii, bo młodzi strasznie zdenerwowani . –Draco zachichotał nerwowo. – No więc czy ty, Hermiono Jean Granger, bierzesz sobie tego oto Dracona Lucjusza Malfoya i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że go nie opuścisz z zdrowiu i w chorobie, w bogactwie i w biedzie?

-Tak.

-A czy ty – zwrócił się do Dracona.- Draconie Lucjuszu Malfoyu bierzesz sobie tą oto Hermionę Jean Granger i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że jej nie opuścisz z zdrowiu i w chorobie, w bogactwie i w biedzie?

-Tak.

-No to nie przedłużajmy tej chwili. Ogłaszam was mężem i żoną! –pani Granger rozpłakała się w ramionach męża, a pani Malfoy trzymała się twardo, chociaż w kącikach jej ust czaiła się łza. – I możecie już…a byłbym zapomniał. Pan młody może pocałować pannę młodą. –Hermiona nawet nie zauważyła, że po jej policzku płynie potok łez. Nie zauważyła też, że Draco przysunął się do niej i przyłożył swojej wargi do jej warg. Po jakiejś chwili rozległy się brawa i odkleili się od siebie.

            Znowu rozbrzmiał marsz weselny. Gdy wychodzili Hermiona była nieco pewniejsza siebie, chociaż jeszcze miała w głowie scenkę, w której się przewraca, ale nagle przypomniała sobie to co jej powiedział Draco o przewracaniu: To ja zacznę się tarzać po podłodze, żebyś nie czuła się samotna. Uśmiechnął się do siebie i spojrzała na Dracona.

-Jak się pani czuje, pani Malfoy?

-Pani Malfoy…ładnie…

- Ty jesteś ładna…

-Kocham cię.

-Ja ciebie też.

            Wyszli z kościoła i Miona aż zmrużyła oczy. Słońce tak jasno świeciło, a jeszcze z nieba leciało coś białego.

-Kurde, ryżem w nas rzucają! –mruknął Dracon.

-Hahaha tradycja. –powiedziała Miona.

            Gdy przyzwyczaiła się do światła, zobaczyła kto z nią rzuca ryżem. Stali tam: Harry, Fred, George, Rosalie Katie… i Ginny.

-Ginny? Co ty tu robisz? – zapytała Miona.

-Jestem. Nie mogła mnie ominąć zabawa. –powiedziała i przytuliła się do brązowookiej. –Przepraszam za wszystko.

-Wybaczam, kochanie. Tylko obiecaj, że się już nie będziesz czepiała mojego męża. Jak to ładnie brzmi: mój mąż.

-Przyrzekam, pani Malfoy.

-Wspaniale, pani Potter. –obie parsknęły śmiechem.

            Od wszystkich gości posypały się gratulację.

-Szczęścia…-powiedział George.

-…zdrowia…-wtrącił Fred.

-…dużo miłości…

-…gromadki dzieci…

-Dzięki chłopaki. Tyle wystarczy. –przerwała im Miona.

            Zanim wszyscy złożyli życzenia i pogratulowali, minęło czterdzieści pięć minut. Potem wszyscy udali się na salę, gdzie odbywało się wesele. Sala była pięknie udekorowana: przeważały kolory niebieski i biały. U sufitu zwisały balony. Pod ścianami stały stoły, a na środku było  miejsce do tańca. Wszyscy zasiedli do stołów. Hermiona dopiero teraz zauważyła, ilu tu jest jej znajomych. George i Rosalie tańczyli na parkiecie jako jedyna para, wszyscy inni zajadali już różne potrawy, które pojawiły się na stole.

            Obok Hermiony siedziała Luna, a za nią Neville. Po stronie Dracona siedział Harry i Ginny. Fred, który siedział naprzeciwko nich, opowiadał Katie Bell jakieś dowcipy.

-Zatańczysz żono?- zapytał Draco.

-Z mężem? Zawsze. –powiedziała brązowooka i odeszła od stołu.

            Chwilę później już wirowali na parkiecie. Wokół nich gromadziły się różne pary. Neville nie bardzo wiedział, jak ma tańczyć, bo Luna dziwnie kręciła się naokoło niego.

-Nie było tak źle, prawda? –zapytał Draco. –Nie przewróciłaś się.

-No nie. Ale ty też się strasznie denerwowałeś. Widziałam.

-Co? Ja….nie.

-Widziałam. Cały byłeś spocony.

-Ja…no dobra. Byłem. Wiesz, co? Wiem coś o czym ty nie wiesz.-Co to takiego?

-Rodzicie zafundowali nam  podróż poślubną. Ja oczywiście o tym wiedział. –pochwalił się.

-Osz ty małpo! Gdzie jedziemy?

-Do Tajlandii.

-Wow! Ale super? Kiedy jedziemy? Po weselu?

-A nocy poślubna?

-To w Tajlandii. Czyli jedziemy?

-Kiedy tylko chcesz. Walizki spakowane, mieliśmy się deportować o 12. ale jak chcesz możemy jechać od razu po weselu…

-No pewnie, że chcę! –przerwała mu Miona.- Ginny wie?

-Jeśli Harry jej powiedział…


-Pójdę jej powiem. Ginny!

_________________________________________________________________________________________________________________________________
Następny rozdział  niedzielę.

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) Nie mogę się doczekać następnego !!! :D

    http://hogwart-teddy-alice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny slub! Tak sie ciesze ze Ginny i Moina sie pogpdzily ;) Czekam na nowy *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. http://love-hatred-happiness-dramione.blogspot.com/
    Dopiero zaczynam ale zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział!
    http://nienawiscklamstwomiloscdramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :D Ty piszesz, że nie masz pomysłów? Masz genialne pomysły ^^

    Zapraszam do mnie
    http://love--first.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń