Rozdział 38.
-Tylko uważajcie na
siebie. –powiedziała pani Granger.
-Nie martw się mamo.
-Draco, nie szalej
tam. –upomniała chłopaka jego matka.
-Mamo, ja jestem
rozsądnym chłopakiem.
-Zależy kiedy.
–powiedziała i ucałowała syna w policzek.
-Hahahaha no tak.
Miłej zabawy!
-Pa, mamo! Pa tato!
–młoda para pożegnała się rodzicami i chwyciła walizki oraz klatkę z sową. Obrócili się w miejscu.
Stali na jakiejś polanie. Niedaleko
był las i mały drewniany domek, przed którym stał jakiś mężczyzna.
-To tu. –powiedział
Draco i ruszył w stronę domu.
-Słyszałam, że tu
obowiązuje język tajski. Jak się z nim dogadasz?
-Spokojnie. Mam swój
sposób.
-No okej. A wiesz, że
historia tego państwa wiąże się z migracją Tajów. Pochodzili oni z południowo-
zachodnich Chin. No i ci Tajowie dotarli do tych terenów w X-XII wieku. Teraz kraj dzieli się na 6 regionów i 72
prowincji: , Chon Buri, Chumphon, Kalasin…
-Hermiono! Wiem,
że ty wiesz, ale mnie jakoś nie obchodzi historia Tajlandii. Przyjechałem tu na
podróż poślubną.
-Ach…-mruknęła
Hermiona trochę zmieszana. –Zapomniałam się.
Podeszli już pod domek. Mężczyzna
zaczął coś mówić w języku tajskim i żywo gestykulować. Draco przytakiwał głową.
Wreszcie mężczyzna dał mu klucze mruknął coś na do widzenia i odszedł.
-Ty go
rozumiesz? –zapytała zdziwiona Hermiona.
-Nie. Po prostu
kiwałem głową.
-Hahahaha…dobra
wchodzimy. –ściany były obłożone ładnymi belkami (nie wiem jak to się nazywa
>.< ). Po lewej stronie był kominek, a po prawej kanapa. Z ścianie
naprzeciwko było troje drzwi. Jedne prowadziły do małej łazienki, drugie do kuchni, a trzecie do
sypialni. – Przytulnie tu. Pójdę się rozpakować.
-To ja wyślę
sowę do naszych mam.
Nabazgrał coś szybko na pergaminie i
podał sowie.
-To dasz mojej
mamie, a to mamie Hermiony. Dobra zmykaj. Hermiono?
-Tak?
-A która jest
godzina?
-No jakoś
trzecia…bo ja wiem…
-Czyli możemy
uznać, że jest noc?
-No chyba tak, a
co?
-No bo dzisiaj
braliśmy ślub…wczoraj. Jakoś wczoraj i dzisiaj. –Hermiona parsknęła śmiechem. –
i trzeba odbyć noc poślubną.
*
Była godzina czternasta. Zjedli coś
szybko i wyszli na plażę. Było to jakoś piętnaście minut drogi. W porównaniu z
otoczeniem przed ich domkiem, a plażą tu nie dało się przejść. Co chwila
Hermiona wpadała na jakiegoś turystę.
Na plaży było pełno ludzi. Trudno
było znaleźć trochę miejsca. Po dokładnym przeszukaniu całej plaży udało im się
znaleźć trochę wolnego miejsca. Rozłożyli kocyki.
Słońce piekło niemiłosiernie. Draco
nakrył się ręcznikiem na głowę i leżał, a Hermiona masowała mu plecy.
-Wiesz, co?
Możemy jutro iść zwiedzać.
-Nie. Hermiono w
taki upał to ja się nigdzie nie ruszam.
-Ale tu jest
tyle rzeczy do zwiedzania! To byłby grzech, przegapić taką okazję!
-Ja się nigdzie
nie wybieram. I ciebie też nie puszczę. –dodał widząc minę Hermiony, która
wyrażała: „To sama pójdę”.
-Nie masz prawa!
-Coś wymyślę.
Pozwiedzamy jak tylko będzie chłodniej.
-A jeśli nie
będzie?
-To przez jeden
dzień się pomęczę i pójdę z tobą.
-Kochany jesteś.
-Przecież wiem.
-Skromność, to
jedna z twoich wielu zalet.
-Oczywiście.
-Idziemy na
spacer?
-Okey… chodź.
–wziął ją za rękę. Byli już blisko wody, kiedy jakiś szalony pomysł wpadł mu do
głowy. – Umiesz pływać, prawda?
-Umiem, a co?
Wziął ją na ręce i zaczął biec z nią
w stronę wody. Fale cichutko odbijały
się o brzeg.
-Draco, co ty
robisz?! –wrzasnęła Hermiona. Ludzie najbliżej nich obserwowali całą sytuację.
-Wykąpiemy się.
I ostrożnie zanurzył ją w wodzie.
-Draco!
____________________________________________________________________________________________________________________________
Doszłam do wniosku, że nie dodałam wam jednego rozdziału. Jeśli chcecie go przeczytać, to piszcie. Wstawie go wieczorem, albo jutro
super :) ale weź dzisiaj!!! :)
OdpowiedzUsuńRozdzial jest po prostu SUUUUUPER!!!
OdpowiedzUsuńA ten brakujacy rozdzial dodaj dzis ;D
Świetny!
OdpowiedzUsuńZapraszam wszystkich do mnie!
http://nienawiscklamstwomiloscdramione.blogspot.com/
świetny ! :D
OdpowiedzUsuńja również zapraszam do mnie: http://dziecko-mrok.blogspot.com/