Rozdział 40.
Następnego dnia Draco był w pracy, a
Hermiona czekała na Ginny. Sypały się sowy z gratulacjami. Chodź żadne z ich
dwójki nikomu więcej nie mówiło i dziecku, wszyscy znajomi już rano o tym
wiedzieli.
Była godzina dwunasta, gdy Ginny
zapukała do drzwi.
-Hermiona!
–rudowłosa rzuciła się na szyje przyjaciółki. –Ale się opaliłaś!
-Za to ty jesteś
strasznie blada.
-No wiesz… dużo
roboty. Opowiadaj jak było.
Hermiona zaczęła opowiadać jak to
było w Tajlandii.
-No, ale ty
powiedz co się działo, gdy mnie nie było.
-Od czego mam
zacząć…no dobra. Dzień po ślubie, przyjechałam z Harrym do Nory. Wieczorem
przyszedł Ron i zaczął się na wszystkich wydzierać, czemu dopuściliśmy do tego
ślubu. Uroczyście wyparł się naszej rodziny i wyszedł.
-Co?!
-No to. Ojciec
się zdenerwował, powiedział, że musi na chwilę wyjść do pracy. Mama się
popłakała i tyle. Fred i George chcieli biec za tym durniem, ale Katie i
Rosalie zdołały ich powstrzymać.
-Żartujesz?
-Nie.
Po południu przyszedł Draco cały
umazany popiołem.
-Hej Ginny!
–przywitał się. –Hermiono, idę pod prysznic.
-To oczywiste,
ale co ci się stało?
-Byłem w
ministerstwie. Już miałem wchodzić do kominka, gdy coś w niego buchnęło.
Wyszedł jakiś facet, a ja byłem umazany. Potem Knot kazał mi go czyścić, z
sobie tylko znanego powodu.
-Ale to przecież
nie należy do twoich obowiązków! –zaperzyła się Hermiona.
-Wiem.
-No to dlaczego…
-Nie wiem
Hermiono. A teraz przepraszam na chwile.
-Mówiłam ci już
o Magicznych Dowcipach Weasleyów?- zapytała Ginny, gdy Draco zniknął na
schodach.
-Nie, a co z
nimi?
-Jakiś bułgarski
biznesmen, kumpel Kruma, zaproponował bliźniakom, żeby tam otworzyli sklep.
Fred oczywiście z góry się zgodził, George zawahał się, ale jak Fred
przedstawił mu plusy i minusy tej sprawy, to się zgodził. Wykupili już lokal. W
środę wyjeżdżają.
-Naprawdę?
-No. Mają na
zmianę prowadzić ten sklep w Bułgarii. Co pół roku będą się zmieniać. Od czerwca do listopada w Bułgarii siedzi Fred i
Katie, a od grudnia do maja George i Rosalie.
-To one też tam
pracują?
-Tego też ci nie
mówiłam? No tak, pracują. Chłopaki uroczyście oświadczyli, że dziewczynom
całkowicie ufają.
-A ty nie?
-Oczywiście, że
ufam.
Do salonu wparadował Draco, tylko z ręcznikiem
owiniętym w pasie. Ginny zwęziła oczy i przyglądała się chłopakowi. Hermiona
spojrzała to na jedno to na drugie a potem powiedziała:
-Draco idź się
ubrać!
-Czemu? Nie
podobam cię się tak? –zapytał śmiejąc się.
-Mnie tak, ale
chyba nie tylko mnie. –powiedziała spoglądając na Ginny, która parsknęła
śmiechem. – No co?
-Nic.
–powiedziała Ginny. –Draco idź się ubierz, bo Miona się obrazi.
-Oczywiście.
I poszedł. Na górze słychać było
tylko jak krzyczy:
-Nich to szlag!
Hermiona i Ginny zachichotały. Po
chwili wrócił do nich już ubrany. Siedzieli sobie w salonie śmiejąc się z
Dracona, który robił głupie miny.
*
Następnego dnia Hermiona robiąc
śniadanie zauważyła, że w stronę okna lecą cztery sowy niosąc jakąś wielką
paczkę. Miona otworzyła okno, a sówki gładko wylądowały na blacie kuchennym.
Odwiązała paczkę, a sowy odleciały. Paczka była zaadresowana do niej i Dracona.
Otworzyła ją.
W środku pełno było gadżetów z
Magicznych Dowcipów Weasleyów. Kilkanaście par Uszu Dalekiego Zasięgu,
Bombonierki Lesera i różne inne zabawki.
Odstawiła patelnię z palnika i wzięła
pudełko. Draco jeszcze spał, więc musiała wnieść to na górę, żeby mu pokazać.
-Draco, wstawaj!
Musisz coś zobaczyć!
-Hermiono! Co ty
robisz? Tobie nie wolno dźwigać! –krzyknął Draco wstając z łóżka.-Dawaj to!
–wyrwał jej pudełko. –Co to?
-Prezent od
Fred George’a.
-Wow! To musi
być coś super. –powiedział i otworzył pudełko. –Super!
-Wiem, wiem.
Chodź, śniadanie.
-Już idę.
*
Następnego dnia Hermiona wybrała się
na zakupy. Oczywiście ktoś jej musiał towarzyszyć, bo Draco był w pracy i nie
chciał, aby jego żona nosiła jakieś ciężkie torby. Zadbał o pomocnika. Neville i
Luna przez całe zakupy pomagali Hermionie.
Kilka godzin później, wrócili
na obiad. Neville stłukł talerz. Luna
posprzątała i zaczęła pomagać w przygotowaniu obiadu. Gdy przeszedł Draco wszyscy
czworo zasiedli do obiadu.
-Kupiliśmy takie
ładne ubranka dla dziecka…
-Mam nadzieję,
że to będzie chłopiec…- powiedział Draco, a Neville ochoczo przytaknął.
-A ja bym chciała,
żeby to była dziewczynka…byłabym jej ciocią. –powiedziała Luna.
- Taak… Taka
słodka dziewczynka…z kucykami…-rozmarzyła się Hermiona.
-…albo
warkoczykami. –dodała Luna.
-Albo. Będziemy
ją ubierały w sukieneczki…
-…lub spódniczki.
-Neville, wiesz
co? –zapytał Draco. –Myślę, że my nie będziemy mieli prawa głosu. Ja jako
ojciec, a ty jako wujek.
-No.
Do pokoju wpadła sowa. Upuściła list
na talerz Dracona i odleciała.
-Od kogo?-
zapytała Hermiona.
-Jeszcze nie
wiem. –powiedział Draco otwierając list.
Draconie,
Tyle razy cię ostrzegałem! Nie posłuchałeś mnie.
Czarny Pan zaczyna działać. Masz dokładnie dwa miesiące, by do nas dołączyć.
Lucjusz
Malfoy.
-Nie da mi
spokoju…- mruknął Draco.
-Kto? –zapytała Hermiona.
-Knot. –skłamał.
______________________________________________________________________
Och mój Boże...że wam się chce to czytać ;(( Następny rozdział we wtorek
Genialnie!! <3 CZekam na new ; )
OdpowiedzUsuńSuper! Ale niech wszystko pójdzie dobrze i nie zabijają hermiony, plis! A rozdział super, nie mogę się doczekać następnego. <3
OdpowiedzUsuńSuper genialne ! Czekam na kolejny. Pozdrawiam i życzę weny. M.
OdpowiedzUsuńEkstra podoba mi się ;) Czekam na NN
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny :)
czytam od 1 rozdziału bo na bloga trafiłam dziś .. i czytam i czytam .... i nagle koniec ! no nieeee !!!!! :(
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością na następny ! :)
Super super! Nie mogę się doczekać NN :-D Zapraszam do siebie :-) http://dracoihermionasielofciajaxd.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńsuper <3 kiedy następna notka ?
OdpowiedzUsuńfajnie ;* troszkę duzo dialogów ale spoko ;p
OdpowiedzUsuń